Wiecie jak to jest, kiedy z jednej strony z całego serca czegoś pragniecie, a z drugiej strony boicie się, że nie dacie sobie rady i nie sprostacie zadaniu?Ja borykam się z tym uczuciem już od pewnego czasu, a trzeźwo na to patrząc... od niecałego tygodnia. Mimo wszystko mam wrażenie, że to nie tydzień, tylko milion lat świetlnych. Otrzymałam szansę, by przetestować swoje możliwości i sprawdzić się w zupełnie nowych okolicznościach, jednak nie do końca wiem, czy jestem gotowa by skorzystać z tej okazji. Jedna cząstka mnie niesamowicie wierzy w sukces i za wszelką cenę, chce w końcu poznać smak solidnej dawki adrenaliny, ale druga.. nadal ciągle się waha. Mam duże wsparcie, kilka niezastąpionych osób( ♥) które już mi doradziły, ale i tak ostatnio czuję się tak, jakbym w końcu przejrzała na oczy i dopiero teraz zauważyła wady świata. Jest ich sporo. To takie przykre, że czasami można niektóre rzeczy zobaczyć w dobrym świetle dopiero po tylu latach. Niektóre sytuacje ujawniają cechy trudne do zaakceptowania i nie da się tego nie dostrzegać, udawać, że tego nie ma. Życie jednak nie jest takie różowe. Mam wrażenie, że ostatnimi czasy przybiera raczej barwy natury - brąz, czerń i popiel. Jednak mimo wszystko chcę iść do przodu... :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz