To zabawne jak wszystko może się zmienić. Siedzę wlaśnie na kanapie, mój dom wypełnia całkowita cisza i spokój. Pozorny spokój i harmonia. Zamiast oglądać teledyski, Fashion tv i pokazy mody grzecznie sprawdzam w internetowym słowniku kolejne słowa. Nie są to jednak byle jakie, przypadkowe słowa.. Jednego z nich, tego najważniejszego, choć w sumie nijakiego i naprawdę przygnębiającego nie było nawet w megasłowniku. W sumie nawet nie wiem po co to sprawdzałam...
Kilka moich najbliższych przyjaciół myśli, że jestem maksymalnie zakochana i dzień i noc wzdycham z miłości. Szkoda, że tak nie jest.. Nawet nie umiem powiedzieć co czuję do tej osoby, na której kiedys tak bardzo mi zależało. Wiem, że coś na pewno, jednak nie umiem tego sprecyzować.
Tak dobrze było znowu usłyszec jego głos. Chociaż w sumie nie rozpoznałam w tym głosie osoby, którą znałam. Ludzie zbyt szybko się zmieniają, a uczucia znikają.
Ten głos był taki dorosły, inny od głosu, który pamiętałam.. Ale mimo wszystko był piękny. Taki spokojny, ciepły, cudowny. Idealny. Kiedy go usłyszałam miałam ochotę się rozpłakać, nagle zrobiło mi się tak strasznie smutno, wiele rzeczy zrozumiałam... Miałam ochotę rzucić się mu na szyję, pocałować, zrobić coś, zeby zrozumiał ile dla mnie znaczy(ł). A jednak tego nie zrobiłam. Stałam, patrzyłam z niedowierzaniem, musiałam mieć przedziwną minę.
To wszystko tak strasznie boli.
A jeszcze bardziej boli to, że tak naprawdę osobom, które uważałam za dobrych przyjaciół nie mogę powiedzieć całej prawdy. Bez owijania w bawełnę, bez przekręcania faktów. Nie mogę.
Nie zrozumieliby, powiedzieliby, ze mam sobie dać spokój, zapomnieć. Na pewno nie pochwalaliby mojego zachowania.
To znaczy nie wszyscy. Cieszę się, ze mam jednak przyjaciół, którym mogę powiedzieć o WSZYSTKIM. Wbrew pozorom są to przyjaciele, których znam najkrócej, ale i tak najwięcej dla mnie znaczą. Jedno lato, jeden rok gimnazjum.. to czasami nawet więcej niż 10 lat znajomości :<
Teraz właśnie stoję przed wyborem czy znowu zobaczyć się i porozmawiać z M.
Tak bardzo mnie kusi, żeby znowu posłuchać jego głosu, zobaczyc jego niebieskie oczy... Kiedy o tym myślę, zastanawiam się, czy T i O nie mają czasami racji. Może faktycznie go kocham? :(
Nie dopuszczam do siebie tej myśli, ale jednak obawiam się, ze moze coś w tym jest.
Jest idealny.
Przystojny, czuły, mega inteligentny, wysoki, szczupły ale wysportowany.. Jedną jedyną wadę wolę przemilczeć. Choć trudno ją pominąć. Tak cholernie trudno.
Po prostu się nie da.
Boję się zadać mu niektóre pytania. Boję się odpowiedzi. Chciałabym, zeby to wszystko okazało się złym snem, zeby dało się cofnąć czas, wtedy pewnie podjąłby inną decyzję........
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz